Wiesz jak to jest, kiedy spieszysz się i zakładasz kurtkę zapinaną na zamek błyskawiczny?! Wciśnięte i hop w górę. – A tu nic. Mocniej – nic. Jeszcze mocniej – nic a nic.
Wracasz do połączenia początkowego bazy zamka z bazą zapinającą, poprawiasz nerwowo. – Wciśnięte. I teraz musi pójść. Hop w górę. – Nic! Hop w górę. – Kurczę! Hop w górę. – A niech to diabli! Hop w górę… – Cholera jasnaaaa!
Wracasz do połączenia początkowego bazy zamka z bazą zapinającą, poprawiasz nerwowo. – Wciśnięte. Eee… Niee… Bożeee!
I zamiast wyjść, stoisz. Wyglądasz tak bezradnie, że już bardziej bezradnie wyglądać się nie da. A czas sobie leci. Możesz zazgrzytać zębami. Możesz podskoczyć, krzyknąć. Zamek ani rusz. Zaciął się. Kto robi takie beznadziejne zamki? I co za głupia nazwa – błyskawiczny? A czas sobie leci. Szarpiesz się z systemem jeszcze parę razy resztkami nadziei, wytrzeszczasz idiotycznie oczy i wypadasz z domu z rozpiętą kurtką.
„A tu zimno akurat, chwycił mróz i śnieg już spadł”…
A może można inaczej!? Jasne. Zaczynasz od połączenia początkowego bazy zamka z bazą zapinającą. Hop w górę. – Nic? Jeszcze raz, ale tym razem wolniej, spokojniej i z mniejszą siłą. O, czujesz, że można kierować ruch w górę minimalnie obok… jeszcze obok… i jeszcze, spokojnie – kilka szybkich i delikatnych prób, i z wyczuciem. Jest! – trafiasz w płynny ruch zapinający. Lekko, bez większego wysiłku. Czas? Jak w F1 przy zmianie opon, 1,8 sekundy. Bez miotania się. Bez straty czasu. I bez straty nerwów. Zaczynasz rozumieć „spiesz się powoli”.
Irytacja. Wściekłość. Pośpiech. Stres… Oddalają nas od wygranej. Sukces, to umiejętność utrzymania równowagi emocjonalnej. Opanowanie i uważność przybliżają nas do celu.
Genialne pomysły i rozwiązania problemów zdarzają nam się zawsze wtedy, kiedy jesteśmy fajnie rozluźnieni i dobrze skoncentrowani. Znaczy, na poziomie alfa. Zatem, przestańmy szarpać się ze światem i napinać. Więcej luzu, kochani, i opanowania. Więcej dystansu. Łatwiej i szybciej. Jak w kurtce. Z zamkiem. Błyskawicznym.